Z Litwy jadę nad największe polskie jezioro Śniardwy. Lokuję się na polu biwakowym w lesie i pod namiotem. Być na Mazurach to tylko pod namiotem. Pogoda taka sobie trochę nawet padało ale jestem zadowolony byłem blisko przyrody. Odwiedził też mnie lis który podszedł w nocy pod namiot rozdrapywać pozostawiane śmieci.
Całość zdjęć na pokazie slajdów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz